Wow, wow, wow. Wciąż są wśród nas ludzie, którym chce się pomagać innym w niekonwencjonalny sposób. Nie tylko chce się, ale to robią. Spędzają wiele czasu na rozmyślaniu, spierają się, zastanawiają, testują i wreszcie jest! Rozwiązanie, które ułatwia życie, rozwiązuje ważny problem, daje radość, umożliwia bardziej wygodne, bezpieczniejsze funkcjonowanie.

Kim są te i ci, którym się nie tylko chce, ale ma to ciąg dalszy. To kobiety i mężczyźni umiejący słuchać, uważnie przyglądać się innym, tym potrzebującym, w trudnej sytuacji, samotnym, skrzywdzonym, biednym, a takich nie brakuje. Patrzą, słuchają i wymyślają nowe rozwiązania lub usprawniają istniejące… To innowatorki i innowatorzy społeczni. Osoby, które potrafią spojrzeć szerzej, dostrzec możliwości, zastanowić się, pochylić nad potrzebą i tak długo drążyć, aż wpadną na pomysł i go zrealizują.

Historia każdej i każdego jest inna, ale łączą ich pasja, determinacja, chęć pomagania innym, ale też bywa, że chęć zostawienia śladu po sobie, czegoś, co się przydaje, wywołuje uśmiech na twarzy, przywraca wiarę, że może być znośniej, lepiej, a czasem bardzo dobrze.

Opowiem o kilkorgu z nich…

Mam w sobie determinację

Na co dzień spotykamy się z osobami potrzebującymi pomocy, wsparcia – opowiada Maciej Stachura, specjalista reintegracji zawodowej, członek zespołu, który przygotował innowację, od dziewięciu lat pracownik Ośrodka Pomocy Społecznej w Kętach. – Robimy to na różne sposoby. Do myślenia o konkretnej pomocy ludziom niewidzącym zainspirowała nas jedna z takich osób. Kobieta niewidoma, która sprowadziła się niedawno do Kęt z mężem. Niestety mężczyzna zmarł. Została sama w obcym mieście. Nie znała go, nie potrafiła odnaleźć się nawet w sklepie. Zaczęliśmy główkować, włączyliśmy do działań Fundację Kuku Ryku. Jej podopieczni testowali nasze rozwiązanie. Spodobało się. Trzy sklepy zainstalowały dzwonek, tablice informujące o możliwości wezwania asysty, oznaczenia w języku Braille’a. Nasze rozwiązanie można zastosować w każdym sklepie wielkopowierzchniowym.

Maciej Stachura, z wykształcenia politolog, specjalista z zakresu administracji samorządowej i pracy socjalnej, opowiada z pasją o pracy i innowacji. Przyznaje, że nie jest łatwo, bo na co dzień ma do czynienia z osobami w trudnej sytuacji życiowej. Bardzo ważne są rozmowy z potrzebującymi, ustalenie, co jest dla nich największym problemem.

Co jest potrzebne, by myśleć innowacyjnie? Jakim być człowiekiem? Jak mówi Maciej Stachura, niezbędne są empatia, samozaparcie, bo nie jest łatwo nie tylko wpaść na pomysł, ale doprowadzić do jego realizacji. Trzeba mieć w sobie determinację, chęć pomagania, umieć się uważnie wsłuchać w człowieka.

A potem jest bezcenne uczucie satysfakcji, gdy się pomoże.

Zakupy bez barier, innowatorzy społeczni: gmina Kęty / OPS w Kętach
Monika Kaczmarczyk, Joanna Stachura, Maciej Stachura

Rozwiązanie umożliwia osobom z niepełnosprawnościami: niewidomym, niedowidzącym, na wózkach inwalidzkich, z ograniczeniami ruchu, z niepełnosprawnością intelektualną, a także ludziom starszych korzystanie z doraźnej asysty podczas zakupów w sklepie samoobsługowym. Klienci naciskają przycisk, a ten uruchamia dzwonek dający znać przeszkolonym pracownikom, że w sklepie jest osoba, którą trzeba wesprzeć np. w znalezieniu produktu, sprawdzeniu składu, daty ważności czy sięgnięciu na wyższą półkę. Asysta dostosowana jest do potrzeb klienta i rodzaju niepełnosprawności. Sklepy wdrażające rozwiązanie otrzymują certyfikat „Sklepu przyjaznego osobom niepełnosprawnym”.

W Kętach są takie sklepy. Z rozwiązania może skorzystać każdy zainteresowany właściciel marketu.

Kocham ludzi

Zuzanna Mysłowska, magister pielęgniarstwa, absolwentka podyplomowych studiów z pedagogiki ogólnej, od wielu lat zajmuje się opieką domową. Doświadczenie przydało się, gdy Dominika Marszałek-Rojek z Regionalnego Ośrodka Polityki Społecznej w Krakowie zaproponowała jej, by przystąpiła do konkursu na innowację społeczną.

Pomyślałam, dlaczego nie; wiedzę ze wspólniczką Beatą mamy; mogę liczyć na jej wsparcie i tak było, bo bardzo pomagała mi w kwestiach organizacyjnych; tylko jak się do tego zabrać – wspomina pracę nad chodzącym im od dawna po głowie rozwiązaniem gwarantującym kompleksową opiekę nad chorymi po powrocie ze szpitala. – Pomogła nam pani Dominika, przekonana, że damy radę.

Najtrudniejsze, jak mówi, było wytłumaczenie podstawowych spraw prostym, niemedycznym językiem.

To, co dla nas oczywiste, dla pacjentów często takie nie jest  opowiada  Pomógł mi mąż, pierwszy czytelnik naszego projektu. Stwierdził, że musimy to przeredagować, napisać prostym językiem, zrozumiałym dla każdego. Musiałyśmy w fiszkach, broszurach używać języka odbiorcy. Nie było łatwo, ale się udało, bo wiedziałyśmy, że to podstawa. Poświęciłyśmy na tę część zadania bardzo dużo czasu. Ale także dzięki temu rozwiązanie można powielać, bo jest jasne i zrozumiałe.

Jak podkreśla, czas to jeden z ważnych czynników potrzebnych w pracy nad innowacjami. Podobnie jak wsparcie na przykład w sprawach organizacyjnych. I oczywiście trzeba kochać ludzi, bo to, co tworzą, jest dla innych, tych potrzebujących, często zagubionych, niedających sobie rady. Konieczne są też cierpliwość i zaangażowanie. W przypadku takich działań nie szuka się zarobku, ale chce pomagać ludziom.

Dla wielu bliskich, rodzin, przejście chorego ze szpitala do opieki długoterminowej w domu to niewyobrażalne wyzwanie – podkreśla Zuzanna Mysłowska. – Nasze rozwiązanie pomaga się w tej bardzo trudnej sytuacji odnaleźć. Opiekunowie potrzebują wtedy i oczekują spokoju, potrzymania za rękę. I my to dajemy.

Zuzanna Mysłowska jest przekonana, że innowacja musi mieć związek z tym, czym jej twórcy zajmują się na co dzień, na czym się znają, mają doświadczenie w tej dziedzinie, dogłębnie ją znają.

Organizator kompleksowej opieki w miejscu zamieszkania
Innowatorzy społeczni: Centrum Opieki Domowej S.C
Zuzanna Mysłowska, Beata Mróz i osoby wspierające

Nowa metoda pracy z osobami starszymi, które na skutek przebytej choroby/wypadku opuszczają szpital jako osoby zależne i wymagają opieki w miejscu zamieszkania. Innowacja przewiduje szybkie i doraźne wsparcie osoby zależnej i jej rodziny, czyli zorganizowanie podstawowej pomocy i trzy wizyty domowe pielęgniarki; pierwszej w ciągu doby od opuszczenia szpitala. Wykwalifikowany personel analizuje każdą sytuację, diagnozuje najpilniejsze potrzeby opiekuńcze osoby i jej rodziny, uczy prawidłowej opieki: informuje o możliwych formach pomocy i podaje kontakt do instytucji pomocowych, określa niezbędne zmiany w bezpośrednim otoczeniu chorego związane z nowymi potrzebami związanymi z chorobą, przekazuje broszury informacyjne na temat opieki, pielęgnacji i podstawowych wskazań przy konkretnych schorzeniach.

Jestem cierpliwy

Jak to nieraz w życiu bywa, o naszej innowacji zdecydował przypadek – wspomina Adam Goch, z zawodu chemik, aktualnie prezes jednej z krakowskich spółdzielni mieszkaniowych, zaangażowany w działania firmy Intonavi, która pracuje nad stworzeniem globalnego systemu nawigacji wewnętrznej z interfejsem głosowym i chatbootem wspierającym ludzi w realizacji codziennych celów. – Przygotowałem dla Regionalnego Ośrodka Polityki Społecznej w Krakowie wniosek z pomysłem, który miał pomóc osobom starszym w komunikowaniu się z urzędami bez wychodzenia z domu, wykorzystujący Internet. Szedłem tam z wnioskiem. Pracuję nad nawigacją wewnątrz budynków, więc pomyślałem, że może uda się taki system stworzyć dla ludzi niewidomych. Wszystko stało się bardzo szybko. Od pomysłu do realizacji minęło zaledwie pięć miesięcy.

Zaproponowane rozwiązanie zdobyło wyróżnienie w konkursie „Kraków bez barier” i rekomendację do upowszechnienia w całej Polsce.

To nie dziwi, bo innowacja, przetestowana przez osoby niewidome, zdobyła ich uznanie. Jest świetnie przygotowana i, co podkreślają użytkownicy, naprawdę ułatwia poruszanie się bez pomocy drugiego człowieka, prowadzi „jak po sznurku”. A Adam Goch już pracuje z zespołem nad kolejnym ułatwieniem, tym razem dla osób ze spektrum autyzmu. W planach jest stałe poszerzanie funkcji, tak, by z innowacji mogły korzystać osoby z różnymi niepełnosprawnościami; narządów ruchu, słuchu, wzroku.

Z tego rozwiązania mogłyby korzystać szpitale, domy pomocy społecznej, uczelnie – mówi Agam Goch. – Na przykład, studenci obcojęzyczni często mają problem z przejściem z kampusu do konkretnej sali wykładowej. Nawigacja by ich prowadziła.

Chęć pomagania nie wzięła się u Adama Gocha z niczego. Jak podkreśla, od zawsze był zaangażowany społecznie, na co wpłynęło wychowanie i poczucie miłości wyniesione także z seminarium duchownego. Pomogła też znajomość wielu środowisk, praca w sieciach handlowych i zajmowanie się sprawami BHP. Te wszystkie doświadczenia uwrażliwiły go na potrzeby innych.

Przy tworzeniu innowacji najbardziej potrzebne są cierpliwość, cierpliwość i jeszcze raz cierpliwość – dzieli się spostrzeżeniami z dotychczasowej pracy. – Do tego czas, dużo czasu, bo trzeba dogłębnie poznać temat, na przykład osób niepełnosprawnych. Nie poddawać się. Dążyć do celu, w który się wierzy. Wierzyć w siebie i własne możliwości.

Adam Goch zwraca uwagę na jeszcze jedną ważną dla innowatora kwestię.

– Cieszę się, że coś po mnie zostanie. Coś, co przygotuję i będzie pomagać wielu ludziom.  

Nawigacja głosowa osób zależnych – NGOZ
Innowatorzy społeczni: Adam Goch i Agata Pasionek-Sacha

Narzędzie łączy nawigację głosową z zaprojektowaną dla konkretnego budynku siatką iBeacon, czyli nawigacją w telefonie wewnątrz budynków. Tak połączone tworzą czytelną „mapę” przestrzeni. Zawiera ona praktyczne informacje, np. dotyczące lokalizacji pomieszczeń, schodów, podwójnych drzwi, obniżenia sufitu, itp. Aplikacja umożliwia osobom z dysfunkcją wzroku – niewidomym i niedowidzącym – samodzielnie i bezpiecznie korzystanie z obiektów użyteczności publicznej: urzędów, muzeów, domów kultury, itd.

Z narzędzia mogą korzystać wszelkiego rodzaju instytucje publiczne.

Umiem się dogadywać

– Moją pracą magisterską był projekt odzieży przeciwdeszczowej dla osób starszych i dzieci, wygodnej, z odpowiednim kapturem, który nie opada na twarz – opowiada projektantka Joanna Krokosz. – Po dyplomie dostałam propozycję z mojego Wydziału, by wziąć udział w programie grantowym. Zbiegło się to z potrzebą Regionalnego Ośrodka Polityki Społecznej w Krakowie zaprojektowania odzieży dla osób na wózkach. Nie wiedziałam, że taki płaszcz jest potrzebny, ale chętnie go zaprojektowałam po sygnale z ROPS-u.  

Jak podkreśla projektantka, przydało się doświadczenie z pracy dyplomowej. Wiedziała, że bardzo ważny jest krój kaptura. Musi on przylegać do głowy. Wtedy nie zsuwa się na twarz podczas patrzenia w bok, na przykład, gdy osoba na wózku czeka przed zebrą i sprawdza, czy może przejechać.

– Ten projekt sprawił, że zajęłam się na dobre innowacjami społecznymi – opowiada. – Przygotowuję projekty dla ludzi, mniejszych grup czy instytucji kultury, na przykład ostatnio ławki dla muzeum.

Joanna Krokosz podkreśla, że w przypadku projektowania społecznego ważna jest umiejętność pracy w multidyscyplinarnym zespole, dogadywania się z ekspertami, zarządzania.

Zaprojektowana przez nią innowacja została wybrana do upowszechniania, jednak są sygnały, że dostępność wzoru na otwartej licencji nie wystarcza. Nie każdy jest w stanie indywidualnie zrobić czy nawet zamówić płaszcz. To zadanie dla fundacji czy stowarzyszeń zajmujących się osobami z niepełnosprawnościami, by zlecać wykonanie płaszczy dla grup.

– Z otwartej licencji mogą także korzystać zakłady produkcyjne – wyjaśnia Joanna Krokosz. – Nic nie stoi na przeszkodzie, by produkowały okrycia w krótkich seriach. Mogłyby być one dostępne np. w sklepach ze sprzętem rehabilitacyjnym.

UNIODZIEŻ
Innowatorzy społeczni: Wydział Form Przemysłowych ASP w Krakowie,
Bożena Groborz, Czesława Freilich, Joanna Krokosz (projektantka)

Projekt płaszcza przeciwdeszczowego dla dorosłych poruszającym się na wózkach inwalidzkich, który następnie został poddany testom. Płaszcz jest wygodny, komfortowy termicznie, funkcjonalny, łatwy w konserwacji, bezpieczny w czasie poruszania się na drodze; wzmacnia też samodzielność osób z niepełnosprawnością ruchową. Projekt obejmuje bezpłatny katalog z szablonem wykroju, co pozwala na samodzielne wykonanie płaszcza lub zlecenie uszycia; instrukcję i potrzebne komponenty dostępne na rynku, w tym wskazówki o możliwości modyfikacji projektu, by dostosować go do indywidualnych potrzeb, np. długość rękawa, rozmiar.

Znam się na grach

Przez wiele lat prowadziłam firmę szkoleniową. W projekcie wykorzystałam umiejętności, na których wcześniej zarabiałam, do stworzenia narzędzia użytecznego społecznie – opowiada Beata Zalewska, z wykształcenia pedagog, miłośniczka i znawczyni gier, których walory wykorzystała w innowacji. Dlaczego wybrałam osoby z niepełnosprawnością intelektualną? Dlatego, że w bliskim otoczeniu mam takich znajomych. Wiem, że stać ich na wiele więcej, niż im się oferuje. Jedna z nich, młody mężczyzna, kocha zwierzęta, to jego pasja. Pracował w poznańskim ZOO jako wolontariusz. Jest mi przykro, że nie można było znaleźć dla niego etatu. Kiedy odchodził, panie, które z nim pracowały, były zrozpaczone. Był idealny do pracy ze zwierzętami. Teraz pracuje w sklepie, to poniżej jego możliwości, ale zarabia. Druga znana mi osoba od wielu lat opiekuje się domem, który został mi po ojcu. Wie wszystko o gospodarstwie. Ludzie ze wsi uważali go za głupka, niemowę; a okazało się, gdy stworzyłam mu warunki, że jest elokwentny i ma wielką wiedzę. I trzeci przykład. Kiedy zamknęłam firmę, przez pewien czas wspierałam kobiety szukające pracy. Wśród nich była dziewczyna z niepełnosprawnością ruchową, która, choć bardzo wykształcona, miała kłopot z wysławianiem się, więc uznano, że nadaje się tylko do pracy zdalnej. A ona chciała mieć kontakt z ludźmi. To ona powiedziała mi o Malwinie Pokrywce ze Stowarzyszenia Na Rzecz Spółdzielni Socjalnych w Poznaniu. I tak się zaczęło.

Jak mówi Beata Zalewska, kontakt z Malwiną Pokrywką i osobami z niepełnosprawnościami sprawił, że chciała pokazać to, o czym nie każdy wie lub nie przyjmuje do wiadomości. To, że w każdym człowieku jest potencjał. Trzeba go tylko wydobyć. I temu służy stworzona gra, wciągająca, dająca do myślenia, otwierająca na zmiany.

Czego potrzeba, by stać się innowatorką? Zdaniem Beaty Zalewskiej, przede wszystkim są to zidentyfikowana potrzeba i chęć czynienia dobra. Przekonanie do pomysłu.

– Znalazłam przykłady zatrudniania osób z niepełnosprawnością intelektualną, znam się na grach i wierzę w nie, dlatego poszłam w tę stronę. – Pracowałam z dobrą firmą robiąca gry. Grafikę przygotowało Studio Furia.

W jej przypadku w stworzeniu innowacji pomogły empatia i fakt, że jeśli w coś wierzy, to potrafi dokonać rzeczy niemożliwych. Wzmacniają się wtedy konsekwencja i upór. Czy może się nie udać?

(nie)Wykorzystany Potencjał
Innowatorka społeczna: Beata Zalewska

Gra szkoleniowa, która wspiera osoby z niepełnosprawnością intelektualną  (OzNI) na rynku pracy. Inspiruje i bardzo angażuje. Pomaga zmienić przekonania i postawy dotyczące zatrudniania takich osób. Gra wykorzystuje elementy rywalizacji, metody z mechanizmami z gier poza grami. Celem są wzbudzenie zaciekawienia i zabawa, a jednocześnie nauka. Całość innowacji tworzą: gra szkoleniowa (nie)Wykorzystany Potencjał, Pudełko Wiedzy i Inspiracji, kompendium wiedzy i dobrych praktyk w zatrudnianiu osób z niepełnosprawnością intelektualną, a także Pudełko Narzędzi Rekrutacyjnych (PNR), które zawiera opis procesu zatrudniania OzNI, i wskazówki na temat procesu rekrutacji. 

Idealne narzędzie do pracy specjalistów z działów HR! Dla organizacji, instytucji, a przede wszystkim dla pracodawców.

Do wykorzystania przez chętnych. Na razie dzieje się tak w niewielkim stopniu. A szkoda.

Patrzę wymiarem praktycznym

Katarzyna Brachowska-Przeniosło, absolwentka psychologii Uniwersytetu Jagiellońskiego i certyfikowanych studiów podyplomowych z zakresu poradnictwa zawodowego, od dawna zajmuje się innowacyjnością, także społeczną i ma głębokie przemyślenia na ten temat. Tym bardziej, że wyszła z biznesu, więc patrzy na to z różnych stron.

– W innowacjach, by ruszyć z miejsca, pomocna jest otwartość na nowość; otwartość poznawcza, patrzenie szeroko, aktywne szukanie – wymienia. – Może nawet bardziej ciekawość poznawcza, szukanie różnych obszarów i umiejętność ich łączenia. W projekcie chciałyśmy połączyć świat biznesu i pieczy zastępczej. Jak widać, potrzebna była gotowość łączenia odległych obszarów.

Co jeszcze pomaga w pracy nad innowacjami?

– Tolerowanie ryzyka – odpowiada Katarzyna Brachowska-Przeniosło. – To konieczne, bo kiedy zaczyna się działać, nie ma pewności, że się powiedzie. Ryzyko w tym przypadku nie zraża, toleruje się fakt, że innowacja nie wypali, ludzie nie zareagują.

Bardzo pomocna jest także umiejętność przekonywania do pomysłu innych; że warto to robić. Pokazywanie korzyści, szansy i na czym ona polega.

– W takich działaniach niezwykle ważne jest oparcie się na sieci kontaktów, czerpanie z doświadczenia zawodowego – podkreśla. – I jeszcze jedna niezwykle ważna kwestia. Innowator patrzy wymiarem praktycznym. Szuka rozwiązania, które jest wartościowe w sensie pragmatycznym. Ma przed sobą wymiar wartości; że to zostanie, będzie działać. Dlatego istotny jest nie tylko pomysł, ale jego wdrożenie. Dlatego innowator musi też dbać o promocję pomysłu.

równoWAŻNI
Inicjatorzy społeczni: Stowarzyszenie Rozwoju Zawodowego i Osobistego Zielona Myśl w Gdyni, Katarzyna Brachowska-Przeniosło (wiceprezes)

Innowacja przygotowana dla osób pozostających w instytucjonalnej pieczy zastępczej, od 16 do 25 lat, i pracowników w wieku przedemerytalnym.

Model współpracy między instytucjami pieczy zastępczej i innymi interesariuszami, a podmiotami rynkowymi. Dzięki niej objęte innowacją osoby mają możliwość zbudowania edukacyjno-wpierającej wzajemnej relacji. Model koncentruje się wokół realnych krótkoterminowych mikroprojektów zawodowych realizowanych w dwuosobowych teamach: wychowanka pieczy zastępczej i odpowiednio przygotowanego mentora, pracownika 50+.

W ramach innowacji opracowano materiały obejmujące trzy mikroprojekty:
Pokaż nas (się) światu, Dostawa na czas, Kwiaciarnia bez tajemnic; podręcznik – przewodnik współpracy i raport podsumowujący projekt.

Innowacja przetestowana w trzech instytucjach. Tam się sprawdziła.

—–

Cieszy, że są ludzie, którym się chce otwierać głowy, wykorzystywać doświadczenie, by ułatwiać życie innym. I choć przygotowanie innowacji społecznej nie jest proste; wymaga czasu, pomysłowości, determinacji i jeszcze wielu innych cech; to poczucie satysfakcji z tego, co się zrobiło, jest na tyle znaczące, że wciąż będzie, o kim pisać.

Dziękuję Dominice Marszałek-Rojek z Regionalnego Ośrodka Polityki  Społecznej w Krakowie (https://rops.krakow.pl/) i Malwinie Pokrywce ze Stowarzyszenia Na Rzecz Spółdzielni Socjalnych w Poznaniu (http://www.spoldzielnie.org/ ) za pomoc w przygotowaniu artykułu.

——-
Jolanta Zientek-Varga